Kontakt

Kontakt:
Jeśli masz pytania napisz do mnie :)
bella.emigrantka@gmail.com


31 grudnia 2012

Postanowienia noworoczne. Żegnajcie kompleksy! ;)

W moim życiu panuje okropne zamieszanie i postanowiłam, że w 2013 roku trochę je uporządkuję. W dużej części jest ono związane z przeprowadzką do obcego miasta, choć nie tylko w tym rzecz. Dlatego teraz najbardziej chciałabym sobie to wszystko poukładać, pozbyć się całego tego chaosu.

Poza tym mam nadzieję, że w końcu zostanę prawdziwą ‘gospodynią’! Do tej pory brakowało mi zapału w kuchni, przy dekorowaniu mieszkania itd. Wiem, że to średnio kobiece, ale szczerze mówiąc nigdy nie miałam do tego wszystkiego smykałki. Mimo, że moja mama jest świetna w tej roli i mogłaby się ubiegać o tytuł perfekcyjnej pani domu… ;)

Oczywiście planuję też w końcu pokazać wszystkim na co mnie stać w kwestii moich studiów! :D Mam zamiar dać z siebie wszystko. Przekonałam się niedawno, że nie można się poddawać i trzeba walczyć o swoje do końca, nawet kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna. I tego mam zamiar się nadal trzymać! ^^ Poza tym zastanawiam się nad nauką jakiegoś języka obcego (bo niemiecki już dawno przestał być obcy… :P)
W kwestiach urodowych... Wiem, że moje włosy i cera mogłyby być w lepszym stanie i oczywiście będę nad nimi pracować ;) Ale przede wszystkim będę zwalczać u siebie bezsensowne kompleksy! Usłyszałam w życiu wiele niepotrzebnych przykrych rzeczy. Mogłabym na ich podstawie napisać jakąś kiepską komedię i cytować w niej to co usłyszałam od różnych osób, które z sobie tylko wiadomych powodów czuły się upoważnione do wytykania mi czegoś. Pewnie nieźle byście się uśmiały czytając do czego to ludzie potrafią się przyczepić ;)
Ja popełniłam jeden ogromny błąd- przejmowałam się tymi głupotami! Dawałam sobie wmawiać, że jestem nie dość dobra i nie dość ładna, żeby cokolwiek osiągnąć! Zaczęłam się bać nowych rzeczy. Bałam się zrobić cokolwiek sama, bo ‘przecież ja nic nie potrafię i mogę i tak tylko skopać sprawę; lepiej niczego nie robić, niż zabrać się za coś i ponieść porażkę’. Poza tym ciągle zarzucałam sobie, że pewnie znowu coś zrobiłam nie tak jak trzeba i inni będą mnie krytykować. Koniec z takim myśleniem! :)
Kompleksy wywołane czymś takim utrudniają normalne funkcjonowanie i osobisty rozwój, a ja na 100% nie chcę stanąć w miejscu :) Dlatego jakiś czas temu zaczęłam się przełamywać i robić różne nowe rzeczy, nie bojąc się o to, co pomyślą inni i czy mnie skrytykują, jedną z nich jest mój blog. Odważyłam się i nie żałuję :) Nie myli się przecież tylko ten, kto nic nie robi.
Wiecie czym jeszcze się zadręczałam? Zawsze słyszałam od niepytanych o zdanie osób, że nie jestem taka ładna jak ta, czy tamta i może mój chłopak poleci na inną… Takie gadanie wpędzało mnie w podły nastrój i przez to źle wpływało na mój związek. Co do wyglądu to takie zamartwianie się wywołane kompleksami też pewnie szkodzi urodzie ;) Poza tym zmartwiony wyraz twarzy nie dodaje nam uroku, a szczery uśmiech i pozytywne nastawienie jak najbardziej tak! :)
Dlatego moim celem na nowy rok jest pozbycie się ewentualnych resztek kompleksów, żeby móc swobodnie dalej się rozwijać i cieszyć się życiem już teraz, a nie za 100 lat kiedy może w końcu spełnię oczekiwania innych! ^^

Na ostateczne pożegnanie kompleksów dodaję 2 moje zdjęcia z wakacji, bez makijażu! :)

 

Wszystkiego dobrego w nadchodzącym roku kochane! Zwłaszcza zadowolenia z siebie! :*

27 grudnia 2012

My się zimy nie boimy :D

Jakoś tak już mam, że po świąteczno-sylwestrowym szaleństwie zima zaczyna mnie męczyć ;) W styczniu, czy lutym nie mam już ochoty na śnieg i mróz. Tym razem postanowiłam, że się jej nie dam! Wykorzystałam przedostatni dzień pobytu w Polsce na zakupy i jestem przygotowana na kolejne fale mrozów w nadchodzących miesiącach ;)

Kurtka Orsay. Moja mama ją wypatrzyła :) Jest trochę sportowa, w miarę ciepła, długa i co dla mnie ważne- ma kaptur. Była dostępna też w uroczym miętowym kolorze, ale stwierdziłam, że nie mam dość dodatków, które by z nim współgrały.




Buty Rieker. Wpadły w oko mojemu chłopakowi. Ja też szybko się do nich przekonałam ;)




Rękawiczki na sznurku dostałam na gwiazdkę od cioci. Bardzo trafiony prezent :)



Miłego wieczoru :*

25 grudnia 2012

Świąteczny outfit :)

Jak ubieracie się w święta? Bardziej elegancko, czy może na luzie? Jestem bardzo ciekawa, bo mi wybranie stroju na tą okazję sprawia zawsze spory problem ;) Moja rodzina spędza ten okres w niewielkim, 10-osobowym gronie; sami najbliżsi. Dlatego staramy się ubrać ładnie, ale raczej wygodnie :)

Mój outfit na naszą domową wigilię (dlatego jestem w paputkach :P) :


 

Lakier z limitowanej ‘zmierzchowej’ edycji Essence – A piece of forever :



A tak ubrałam się na dzisiejsze rodzinne objadanie się u babci ^^ :
 
 
Wisiorek był wyjątkowo odporny na fotografowanie, ale w końcu mi się udało ^^ :
 
Miłego wieczoru :*


23 grudnia 2012

Życzenia :)

Kochane! Chciałabym życzyć Wam fantastycznych świąt i udanego Nowego Roku! :) Przede wszystkim duuużo miłości, prawdziwych przyjaźni i radości ze wszystkiego co robicie, bo wtedy każdy dzień będzie udany. Poza tym sukcesów w życiu zawodowym/ w szkole/ na studiach i tego, żebyście umiały się nimi cieszyć, nawet jeśli nie byłyby spektakularne, żebyście były z siebie w pełni dumne :) Bo przecież każda z nas jest w jakiś sposób wyjątkowa i zasługuje na to! ^^ Do tego życzę Wam na czas świąt fajnych prezentów, karpia bez ości i ciepłej, rodzinnej atmosfery. A na nadchodzący rok oczywiście masy adoratorów, słoneczka, zdrówka, kasy pod dostatkiem i wszystkiego co najlepsze! ;)

Kilka dekoracji u moich rodziców:







Przedstawiam Wam naszego chomiczka Stefana (mój młodszy brat wymyślił to imię ;) ), który oczywiście jutro o północy przemówi ludzkim głosem :D
Pozdrawiam :*

20 grudnia 2012

Mój pierwszy makijaż- Gwiazda Bollywood

Odważyłam się i przychodzę dzisiaj do Was z moim pierwszym makijażem! Wiem, że tydzień indyjski w ramach projektu ‘Zainspiruj się Orientem’ u Domi (banerek z boku ^^) zacznie się dopiero w poniedziałek, ale nie mogłam się oprzeć! :D A to dlatego, że spędziłam dzień z moją kuzynką Agnieszką, która interesuje się Indiami i ma kilkoro znajomych z tego kraju. Chciałabym jej bardzo bardzo bardzo serdecznie podziękować za pomoc, bo została moją modelką, wykazała się niesamowitą cierpliwością w czasie robienia zdjęć (niestety pogoda była fatalna i światło nie współpracowało ;P ), a poza tym pozwoliła mi podzielić się z Wami efektami naszej zabawy :) Nie chciałam stylizować siebie na Hinduskę, ponieważ mam o wiele za jasną karnację, włosy i oczy. Na Agnieszce taki makijaż i dodatki wyglądają za to bardzo ciekawie i na 100% egzotycznie :)

Kilka zdjęć naszej nowej gwiazdy Bollywood:

Niesamowity kontrast białek oczu i ich oprawy, tak charakterystyczny dla egzotycznych kobiet o typie urody ‘zima południowa’.



Egzotyczne dodatki dopełniają ‘indyjską stylizację’.


Na powieki użyłam kolorów cieni, które często pojawiają się w strojach Hindusek- głównie czerwieni i 2 odcieni złotego. Przy ciemnych oczach Agi prezentują się pięknie. Podkreśliłam tez odrobinę brwi czarną kredką, a karnację kakaowym pudrem, żeby nadać jej jeszcze bardziej egzotycznego wyglądu :)
 Pozdrawiam :*
 

19 grudnia 2012

Kosmetyczne nowości

Kochane, znowu zaszalałam na kosmetycznych zakupach i chciałabym przedstawić wam efekty tego mojego szaleństwa ;)

Maseczki:

 
 
Dwufazowy peeling do rąk z olejkiem ze słodkich migdałów, masłem kakaowym i witaminą E : 


 
 
Coś do włosów (odżywka bez spłukiwania Balea, maska Alverde i farba do włosów Loreal, żeby nie straszyć w święta odrostami :D) :
 


 
Dezodorant z Alterry:


Coś zdrowego i pysznego na dzisiejszy wieczór. Ciasteczka zawierają wiele cennych składników, więc nie mam aż takich wyrzutów sumienia, kiedy najdzie mnie ochota na coś słodkiego ;) Herbatę Evening Chillout widziałam już jakiś czas temu w Rossmannie. Melisa dobrze mi zrobi, bo zaczynam stresować się nadchodzącą sesją, a stres niestety nie służy urodzie :P Do tego herbatka zawiera dodatek herbaty oolong, która ułatwia odchudzanie i ma podobno świetny wpływ na cerę, poza tym bardzo lubię oolong za jej niezwykły aromat :)
 




Serdecznie dziękuję za życzenia urodzinowe i pozdrawiam :*

16 grudnia 2012

Urodzinowy post :)

Co prawda mam urodziny dopiero we wtorek, ale zaprosiłam na dzisiaj kilka najbliższych koleżanek. Chyba znają mnie lepiej niż myślałam- z prezentem trafiły w 10, nie mogłam się nim nacieszyć ;) Żałuję, że nie było wszystkich, ale taki już pech osób urodzonych przed samymi świętami- znajomi rozjeżdżają się do swoich miejscowości, albo mają natłok pilnych zadań. Jeszcze gorzej ma nawiasem mówiąc moja babcia- urodziła się 23 grudnia, a 27 ma imieniny. To dopiero pechowe ustawienie ;) Mimo wszystko takie babskie herbatki zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój. W naszym małym damskim gronie mój ukochany żarówiasty różowy sweter z H&M nikogo nie palił w oczy :D Nie jestem jeszcze na tyle modowo odważna, żeby pokazywać wam moje stylizacje, ale wydaje mi się, że dzisiejsze połączenie swetra, szalika (który dostałam na urodziny od chłopaka), opaski w panterkę  i biżuterii było trafione i zasługiwało na uwiecznienie :P






A to prezenty:

Książkę udało mi się szybko przejrzeć i jest moim nowym hitem! Przypuszczam, że pozwoli mi spojrzeć na kwestie urody i pielęgnacji z innej strony niż dotychczas :) O kokosowym żelu pod prysznic też pewnie niedługo napiszę. Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że pachnie nieziemsko! :) Co do słodyczy… Pewnie usłyszycie o nich kiedy po świętach zacznę marudzić, że przytyłam! :P

Miłego wieczoru :*

15 grudnia 2012

Balea Buttermilk Lemon

Dzisiaj przy sprzątaniu łazienki szukałam kosmetyku, którego recenzja mogłaby Was zainteresować. Długo nie mogłam się zdecydować, aż w końcu żel Balea Buttermilk Lemon wpadł mi w ręce :D


Kupiłam go w DM właściwie tylko dlatego, że potrzebowałam drobnych, a nikt nie chciał rozmienić mi pieniędzy ;) Nie jest to typ kosmetyku, który często staje się obiektem recenzji, bo niby co niezwykłego może być w żelu do depilacji ;) A jednak ten ma w sobie coś specjalnego.

Przy każdym użyciu przenoszę się myślami w jakieś egzotyczne miejsce. Jest to zasługa kolorowego opakowania z rysunkiem małego kolibra i trudnego do opisania, ale budzącego pozytywne emocje zapachu. Mam dziwne wrażenie, że dobrze go znam, ale nie mogę przypomnieć sobie skąd i ciągle mnie to zastanawia! Napis ‘buttermilk lemon’ (maślanka cytryna) jest totalnie mylący ;) Zapach nie ma jak dla mnie ani z jednym, ani z drugim nic wspólnego. Jest lekko słodki, trochę jakby perfumowany. Bardzo chciałabym właściwie go Wam przedstawić, poprosiłam nawet chłopaka o pomoc. Jemu przypomina on jakieś bardzo słodkie wafelki z białą czekoladą, które kiedyś jadł, ale dla mnie to również jest fałszywy trop ;) Na szczęście kolor mogę opisać bez problemu- jest to przyjemna dla oka zieleń, może odrobinę limonkowa :) Ten kolor, zapach i opakowanie to taka odrobina lata w środku zimy, może dlatego tak mi się podoba.

Żel nadaje się do depilacji nóg, pach i okolic bikini. Jego plusem jest niezła wydajność i ekstrakt z cytryny dosyć wysoko w składzie. Poza tym żel spełnia swoje zadanie, choć nie jest idealny. Producent obiecuje nam działanie łagodzące, nawilżające i pielęgnujące. Faktycznie skóra nie była po użyciu podrażniona nawet w najmniejszym stopniu, jednak spektakularnego nawilżenia nie zauważyłam. Poza tym żel pozostawił dziwną, nieprzyjemną warstewkę i denerwowało mnie to uczucie, skóra na nogach była dziwna w dotyku, na szczęście udało mi się to załatwić przy pomocy odrobiny balsamu :)

Podsumowując nie jest to może idealny produkt, ale ma w sobie coś wyjątkowego, co potrafi poprawić mi zimą humor- taką odrobinkę lata, której tak bardzo ostatnio potrzebuję :) Dlatego możliwe, że pomimo pewnych minusów jeszcze do niego wrócę, np. w sesji ;)

 
Nadal trwa projekt ‘Zainspiruj się Orientem’ u Domi (baner umieściłam po prawej). W tym tygodniu po bardzo egzotycznej Tajlandii przyszła pora na nieco mniej odległy kraj- Turcję. Sprawiła mi ona spory problem i nie bardzo miałam czas, żeby poszukać rozwiązania ;)  Dlatego mam dla was tylko zdjęcie mojej ulubionej bransoletki, którą kupiłam rok temu u pewnej sympatycznej Turczynki w Berlinie, w sklepie z egzotyczną biżuterią i orientalnymi ubraniami.
 

 

Pozdrawiam :*

12 grudnia 2012

Jagody i lawenda ;)

Czas na małą recenzję pewnego kosmetycznego duetu, który towarzyszy mi od pewnego czasu. Nie jestem dobra w pisaniu takich rzeczy, mam nadzieję, że coś z tego jednak wyjdzie :P

Chciałabym przedstawić wam łagodzący tonik i krem Oriflame Pure Nature z ekstraktami z jagody i lawendy:
Może najpierw o największej moim zdaniem zalecie tych kosmetyków- pięknie pachną! Jak dla mnie jest to zapach zdecydowanie jagodowy (nie wyczułam domieszki lawendy), bardzo owocowy, nawet chciałoby się powiedzieć ‘soczysty’ :) W końcu kosmetyk, którego zapach odpowiada nie tylko mi, mój chłopak też się nim zachwyca :)
Tonik jest co prawda bezbarwny, ale krem ma do tego uroczy fioletowy kolor, który faktycznie kojarzy mi się z jagodami i lawendą. To może być kwestia chemicznych ulepszaczy, ale muszę przyznać wygląda dosyć ciekawie, a ja jestem wzrokowcem ;) Aparat niezbyt dobrze go oddaje, musicie mi uwierzyć na słowo :)
No i teraz najważniejsze- działanie. Tonik jest mi ciężko podsumować, bo do tej pory nie stosowałam tego typu kosmetyków regularnie (aż wstyd się przyznać). Nie jestem pewna, czy spełnia swoje zadanie i poza przywracaniem skórze właściwego odczynu faktycznie działa na nią kojąco- moja cera jest ostatnio rzadziej zaczerwieniona (co może być też zasługą kremu), mimo to po użyciu go czasami trochę mnie piecze, zwłaszcza w okolicy nosa i ust, dlatego tak trudno mi go ocenić. Biorę jednak poprawkę na to, że byłam ostatnio przeziębiona i stąd mogły wyniknąć pewne problemy w tych okolicach. Odrobinkę przyczepić muszę się także do składu- PARFUM jest w nim bardzo wysoko, a ekstrakty z jagód i lawendy daleko za nim. Wiem, że taki piękny zapach nie bierze się z powietrza, ale nie obraziłabym się gdyby do tego tych ekstraktów było trochę więcej.
Trochę łatwiej jest mi ocenić krem. Stosuję go na noc i spisuje się całkiem dobrze w tej roli. (Na dzień zdecydowanie wolę teraz kremy chroniące przed zimnem i wiatrem, a na lato kremy z mocnym filtrem. ) Krem całkiem przyzwoicie odżywia i nawilża, nie zapycha mnie. Pod względem działania dałabym mu 7/10 punktów, biorąc pod uwagę również zapach i inne walory estetyczne byłoby to pewnie z 8 punktów :D Przypuszczam, że latem sprawdziłby się bardzo dobrze, teraz moja skóra po prostu potrzebuje trochę intensywniejszej pielęgnacji. Tak jak pisałam zauważyłam jednak pewna redukcję podrażnień i przypuszczam, że musi to być zasługa tego duetu ;)
Na koniec muszę wspomnieć jeszcze o 2 aspektach- opakowania i cena. Pudełko z kremem i butelka z tonikiem są poręczne, niezbyt duże, można spokojnie zabrać je ze sobą w podróż, co dla mnie jest dosyć ważne. Kosmetyki nie miały zbędnych kartoników- lepiej dla środowiska, choć moim zdaniem przydałoby się kilka zdań opisu więcej ;)
Co do ceny to wydaje mi się, że te kosmetyki warto kupić kiedy są w promocji i jeśli miałabym sięgnąć po kolejne opakowania tych kosmetyków to na pewno poczekam na taką okazję. Można spokojnie zaoszczędzić kilka złotych, a nie są to dla mnie kosmetyki MUST HAVE bez których nie potrafiłabym się obejść i które muszę mieć natychmiast ;) Jeśli jednak będziecie miały okazję kupić je po przystępnej cenie to zachęcam do przetestowania :)
Pozdrawiam :*